wtorek, 18 grudnia 2012

8. "Nie trać nig­dy cier­pli­wości; to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi. "


Gazeta, telefon, kilka treściwych pytań: za ile? Od kiedy? Gdzie? Wszystko tylko po to, żeby kolejny raz powiedzieć: "Zastanowię się" i znowu nie oddzwonić. Od kilku dni, mniej więcej tak wyglądały popołudnia Eleny. Oczywiście nie wyłącznie. Była też na kawie z Ewą i Agatą, jakimś cudem ogarnęła tonę zleconych przez Meg rzeczy i nawet zdążyła spędzić miły filmowy wieczór w domu Błaszczykowskich. Szukanie nowego lokum pochłaniało ją jednak najbardziej. Tyle, że szukanie bez prawdziwej chęci znalezienia czegoś bywa raczej bezcelowe. Powoli zaczynała sama przed sobą przyznawać, że wcale nie chce się wyprowadzać. Bo jak inaczej można wytłumaczyć to, że nic jej się nie podobało. Przejrzała dziesiątki ogłoszeń - trzy - zaledwie trzy skusiły ją żeby wybrać się i obejrzeć pokój, żaden jednak jej nie zachwycił. Ba, żaden nawet jej się nie podobał. Miała po prostu poczucie, że jest we właściwym miejscu i chociaż chciała nie mogła się pozbyć chęci pozostania. Trochę masochistyczne, biorąc pod uwagę, że dobrowolnie skazywała się na dalsze znoszenie kaprysów Lewego. Po ostatniej akcji, która skończyła się jej ręką odbitą na jego policzku stwierdziła, że ma po dziurki w nosie jego zachowania i samej osoby. Była cierpliwa, ale każda cierpliwość ma swoje granice i jej też w końcu musiała się skończyć. Tyle, że po chwilowym wybuchu, wróciła do tego co powtarzała sobie wcześniej. Głupiego łudzenia się, że Robert w końcu przestanie stroić fochy i, że może będzie miała okazje poznać chłopaka, którego widziała na zdjęciu. Najwyraźniej naiwność była jej najsłabszą cechą.
Dzwonek do drzwi przeszył panującą w salonie ciszę. Wiedziała, że Robert jest u siebie, ale miała bliżej więc  odłożyła gazetę i minutę później witała już Kubę w towarzystwie Wasyla.
- Czołem piękna. - Przywitał ją ten drugi. Od trzech dni jego ulubioną zabawą była próba zaproszenia jej na kawę/obiad/kolację, a ona za każdym razem grzecznie tłumaczyła mu, że jest zaręczona. - Dziś też nic nie jemy?
- Nie bardzo. - Zaśmiała się.
- Ehh... - Westchnął zawiedziony. - Kubuś wytłumacz mi, czemu wszystkie najlepsze laski zawsze są zajęte? Ewcia, Lena, Agata...
- Życie stary. - Błaszczykowski poklepał go po ramieniu. - Zaraz czy ty mówisz o mojej żonie?
- Wydaje Ci się. - Marcin minął go i rozsiadł się na fotelu. - A gdzie jest nasz kochany Robercik?
- Chyba u Siebie. - Stwierdziła Elena obojętnie. - Wiesz gdzie iść.
- Widzę, że u was dalej atmosfera ciepła jak biegun północy. - Położył nogi na stole, ale szatynka natychmiast jednym stanowczym spojrzeniem spowodowała, że je zdjął.
- Nie słuchaj go. - Stwierdził Kuba. - Potrzebna na gwałt twoja pomoc dzieciaku.
- A nie wspominałam już żebyś tak nie mówił? - Próbowała zrobić wkurzoną minę, ale średnio jej to wyszło. Kuba naprawdę, w sobie tylko znany sposób, powodował , że nie umiała się na niego denerwować. - Co wy znowu wymyśliliście?
Dopiero teraz zauważyła, że Błaszczykowski trzyma w ręce siatkę pełną zakupów.
- Wy chyba nie chcecie, żebym gotowała?! - Popatrzyła na obu jak na kosmitów. - Serio. Ja i kuchnia to nie jest jakieś mega dobre połączenie.
- No to klops. - Stwierdził Wasyl. - Idź do cukierni, może się Piszczuś nie kapnie.
- Lenka, błagam to jest sprawa honorowa, a Agata jak na złość leży rozłożona przez grypę.
Założyła dłonie na biodrach i zaczęła patrzeć na zmianę, na błagalną minę Kuby i rozbawionego Wasyla.
- Co to ma być?

Trzydzieści minut później jej laptop leżał na blacie kuchennym, który wyglądał jakby przeszło po nim jakieś tornado. Zasypany mąką, kilkoma skorupkami jajek, kawałkami drożdży i innym "piekarskim" asortymentem. Co jakiś czas sprawdzała na ekranie przepis na rogaliki, po łokcie oprószona mąką. Kuba i Wasyl wcale nie wyglądali lepiej, ale i tak sytuacja ich wyjątkowo bawiła.
- Jak można zakładać się o coś, czego nie będzie się umiało wykonać? - Zapytała Elena po raz kolejny, przejeżdżając ręką po czole, na które leciały jej kosmyki włosów.
- Oj, o jedno piwo za dużo. - Wytłumaczył się Błaszczykowski. - Poza tym Piszczek to wymyślił. Gdybym ja wygrał zakład, pewnie pomagałabyś teraz jemu. Znając Ewę to wywaliłaby go razem z tym pomysłem.
- Ja też powinnam tak zrobić. - Stwierdziła.
- Ubrudziłaś się wiesz? - Wasyl wskazał na jej czoło. - Ale całkiem uroczo wyglądasz. - Zastanowił się. - Trochę jak moja babcia w wigilie.
Ścierka świsnęła w powietrzy uderzając go w ramię. Mniej więcej w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Tym razem zanim, ktokolwiek ( bo i Wasyl i Kuba czuli się jak u siebie) zdążył otworzyć po schodach zbiegł Robert. Nawet nie zauważył całej gromadki ludzi i bałaganu w kuchni. Ściana powodowała, że z miejsca, w którym stali nie było nic widać. Usłyszeli za to stukot obcasów.
- Cześć. - Odezwał się kobiecy głos.
Elena przewróciła oczami. Kolejna lady Lewandowska na jeden wieczór.
- Cześć. - Ton Roberta był oschły i nieprzyjemny, ale czuć w nim było tez nutę jakiegoś żalu.
Wasyl wychylił się, żeby zrobić rozpoznanie w sytuacji, a Elena już miała po raz drugi trzepnąć go ścierką, ale zanim zdążyła to zrobić odwrócił się i machnął na Kubę.
- A ta czego tutaj?
- To chyba wszystko. - Powiedział w międzyczasie Robert. - Przynajmniej wszystko co znalazłem.
Kolejne odgłosy, tym razem otwierania i przekładania jakichś rzeczy.
- Jaka ta? - Zapytała Elena. Obaj jej towarzysze patrzyli na siebie w milczeniu. - Ej! Któryś mi powie co się dzieje?
- To Anka, jego była. - Wyjaśnił krótko Kuba.
- Co?
- Tak, chyba jest wszystko. - Odezwała się znowu kobieta w przedpokoju. - Chociaż myślałam, że zdjęcie będziesz chciał zatrzymać.
- Po co?
- Robert, daj spokój. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Czasem po prostu trzeba umieć przyznać, że coś jest bez sensu.
- Co ona sobie kpi? - Oburzył się Wasyl. - Chyba pójdę jej coś powiedzieć.
- Stop. - Elena zatrzymała go kładąc rękę na klatce piersiowej. - Ja to zrobię.
Otrzepała ręce i wzięła głęboki wdech. Wyszła z kuchni i znalazła się w polu widzenia gościa.
- Wiem, że Ci ciężko, ale myślę, że w końcu znajdziesz kogoś...
- Kochanie, co tak długo? - Elena zdobyła się na najcieplejszy z możliwych tonów głosu. - Miałeś się szybko pozbyć starych śmieci.
Brunetka patrzyła na nią w osłupieniu z resztą nie większym niż Lewandowski.
- Szybko się pocieszyłeś. - Stwierdziła. - Ale trochę bardziej wierzyłam w twój gust.
- Robi postępy. - Odpowiedziała Skalska. - Cóż powiedziałabym, że było miło, ale nie lubię kłamać.
Była Roberta, patrzyła wciąż zacięcie na Elenę, ale w końcu podniosła pudełko ze swoimi rzeczami i wyszła rzucając tylko krótkie "cześć".
Lewy najpierw stał wpatrując się w drzwi, a potem przeniósł wzrok na stojącą obok szatynkę.
- Nie dziękuj. - Powiedziała tylko i wróciła do chłopaków w kuchni.
- Naprawdę nie chciałbym być twoim wrogiem. - Wasyl patrzył na nią z pełnym uznaniem.

Wróciła do mieszkania po dwudziestej. Mniej więcej w połowie pieczenia drugiej partii rogalików dla Kuby zadzwoniła Meg, że Elena ma dokumenty, które potrzebuje "na cito", Skalska nie miała więc wyjścia i musiała odbyć wieczorną wycieczkę do pracy. W mieszkaniu wciąż unosił się przyjemny zapach rogalików, których część leżała na blacie w kuchni z kartką, na której wielkimi literami, ktoś napisał "dziękuję". Zdjęła płaszcz, buty i natychmiast poczuła przeszywające ją zimno. Rozejrzała się zastanawiając się, jak to możliwe, żeby temperatura w mieszkaniu była taka, jak na zewnątrz i po chwili znalazła odpowiedź w postaci otwartych drzwi balkonowych. Przez głowę przewinęło jej się kilka epitetów w kierunku właściciela, który z pewnością był tego sprawcą. Przeszła przez salon i już miała zamknąć drzwi, kiedy zauważyła coś co wywołało u niej totalne przerażenie. Lewy siedział na szerokiej balustradzie otaczającej taras, plecami do niej, a więc nad samą ruchliwą ulicą. Biorąc pod uwagę, że mieszkanie znajdowało się na czwartym piętrze nie wyglądało to zbyt bezpiecznie.
- Wszystko ok? - Zapytała odruchowo. - Wiesz czasem nie warto...
- Co? - Odwrócił się spoglądając na nią. Po sekundzie wybuchnął niepohamowanym śmiechem. - Myślałaś, że chcę skoczyć? Bo wyglądasz jakbyś miała dostać za chwilę zawału. -Chyba pierwszy raz widziała, żeby tak szczerze się śmiał. - Spokojnie, tu po prostu dobrze się myśli.
- Super. - Rzuciła. Nienawidziła, kiedy ktoś się z niej śmiał, zwłaszcza jeżeli miała dobre intencje. -  Ale wymroziłeś całe mieszkanie. - Oskarżyła go. - Może Cię tu zamknę, a jak już skończysz myśleć to na przykład zastukasz.
Z zwinnością normalną dla sportowca przerzucił nogi z powrotem i zeskoczył na pokrytą płytkami powierzchnię.
- Nie podziękowałem Ci jeszcze. - Powiedział patrząc na nią. - Za to dziś. Właściwie to uratowałaś mi tyłek...
- Bo sam nie umiałeś się odezwać. - Dokończyła.
- Dokładnie. - Zgodził się. - Trochę ciężko jest gdy, ktoś każde ci spakować kilka lat życia i setki planów w karton. Chore prawda? Durne życie.
- Nikt nie mówił, że jest łatwo. - Wzruszyła ramionami.
- Jestem Ci też winny przeprosiny. Miałem ciężki czas, a odbiło się to na Tobie. Tym bardziej chamsko, że obiecałem Kubie, że Ci pomogę. - Tłumaczył się. - Chyba po prostu nie lubię, kiedy ktoś pakuję się z butami w moje życie.
- Czyli bez butów mogę? - Spojrzała na swoje stopy. Stała w progu mieszkania w samych skarpetkach.
Dopiero teraz poczuła, że jest jej zimno. W sumie miała przecież na sobie tylko cienki sweter. Robert też najwyraźniej to zauważył.
- Zwariowałaś? Brakuje tylko, żebyś przeze mnie była chora.
- Aż taka delikatna nie jestem. - Stała patrząc na niego twardo. - To jak będzie z tym wcinaniem się w życie?
Znowu się uśmiechnął.
- Ubierz się. - Powiedział. - Coś Ci pokażę.
Po minucie wróciła w swoich butach i płaszczu.
- Lepiej. - Skinął z uznaniem głową. - To teraz zamknij oczy.
Posłusznie wykonała polecenie. Nie wiedziała jak długo potrwa u Roberta ten stan, ale miała nadzieję, że jak najdłużej. Szli kawałek, po czym poczuła jak jej stopy tracą kontakt z podłożem.
- Ej!
- Spokojnie. - Powiedział Lewy. - Możesz otworzyć.
Zrobiła jak jej polecił i naprawdę na chwilę straciła oddech. Siedziała w miejscu w którym zastała Roberta jak przyszła. Na balustradzie z nogami wiszącymi nad ruchliwą ulicą. Jedna ręka Roberta asekuracyjnie spoczywała na jej ramieniu. Mogła się bać, ale to nie zmieniało faktu, że chyba nigdy nie widziała czegoś tak pięknego. Rozciągała się przed nią cała panorama nocnego Dortmundu, miliony świateł i górujący nad tym stadion Borussii - Signal Iduna Park. Wszystko naprawdę niesamowite.
- To teraz możemy porozmawiać. - Powiedział Robert. Przez chwilę wystraszyła się kiedy usiadł obok, c dlatego, że znaczyło to, iż ją puścił. - Albo raczej ja mogę przyznać, że ostatnio sporo spieprzyłem. Przyjaciele mają mnie za nadętego obrażonego Bobka i chociaż ciężko się przyznać mają rację. Nasza znajomość też nie zaczęła się zbyt szczęśliwie, biorąc pod uwagę, że wylądowaliśmy w szpitalu. A o tym co było dalej, nawet nie warto mówić.
Elena uśmiechnęła się.
- Powinnam z grzeczności zaprzeczyć prawda? - Cały czas patrzyła na miasto. - To może inaczej. - Odwróciła się w jego stronę z poważnym wyrazem twarzy. - Zerujemy to konto. Jestem Elena.
Wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Robert bardzo mi miło.



---------------------------------------------------------------------------

Dobra koniec tych kłótni. Trochę już mnie zmęczyły, myślę, że już nadszedł dobry moment na ocieplenie relacji tej dwójki.
Co do rozdziału to całkiem mi się podoba. Nie miał do końca tak wyglądać, ale czasami historia sama nagle mi się zmienia. Mam nadzieję, że coś z tego wyszło też waszym zdaniem. Przepraszam też, że późno, miałam go przecież dodać już dawno i zawaliłam na całej linii.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, nawet nie wiecie jak są motywujące.:)
Do następnej:) ( bez żadnych deklaracji i obietnic odnośnie terminu)


23 komentarze:

  1. Wreszcie! Cieszę się, że relacje między dziewczyną a Robertem wreszcie się poprawiają, a Ania znika raczej na dobre z jego życia. Wasyl jest cholernie wspaniałym elementem tego opowiadania i mam nadzieję, że jeszcze się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasyl generalnie w każdym opowiadaniu jest najlepszym jego elementem.
    Za Robertem nie przepadam odgórnie, chociaż jak na ironię pojawia się w większości moich opowiadań.
    Ale tutaj widzę w nim pewną poprawę. W końcu się facet ogarnął. Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowe opowiadanie:
    http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/

    i nowy rozdział na :
    http://another-life-another-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, jak dobrze, że Lewy w końcu wziął się w garść! :D Liczę, że Elena i jego przyjaciele pomogą mu w poukładaniu sobie życia od nowa, bez Anki. :) Uwielbiam Wasyla i Kubę, i chyba będę ciągle to powtarzać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem:) Wszyscy kochamy Wasyla, a w tym rozdziale rzeczywiście najbardziej się udał:)

      Usuń
  5. haaaa, ten odcinek najbardziej mi się podoba! Akcja z Anką - świetna! :D
    no i wreszcie Robert umie mówić!
    Masz rację - czas na ocieplenie atmosfery!
    Czekam na nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie koniec kłótni. Nawet w takim Robercie można dostrzec człowieka. Fajnie, że rozdział pt. Anka można uznać za zamknięty.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialnie ci wyszedł ten rozdział! Czytałam go parę razy. Cieszę się, że stosunki Roberta i Eleny się polepszyły. Co do Wasyla, on potrafi znaleźć miejsce w każdym opowiadaniu!:)
    Do następnego!
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuu*.* Świetny rodział ;) Uwielbiam ich wszystkich <3 i Bardzo się cieszę że ich relacje się ociepliły :) A Wasyl poprostu genialny uwielbiam go ;**
    Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego ale byłam pewna że to zrobiłam dopiero później zorientowałam się że nie :/
    Podrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny! ;D I tekst: "Kochanie, co tak długo? Miałeś się szybko pozbyć starych śmieci." - Cios poniżej pasa xD Wyobrażam sobie jak Anusia ją wzrokiem mroziła :D
    I zdarzył się cud, okazało się, że Lewy potrafi mówić. Jak dla mnie szok :D Czekam na nowy ♥
    a u mnie - majeks.blog.pl - dwudziesty pierwszy rozdział, zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń
  10. No Kurzu nowy rozdział, wreszcie jedyneczka więc troszkę ci pospamuję :D http://ja-kurz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na 4 rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewiątka na Kuba sam meczu nie wygrasz :)
    http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam na nowy:
    http://majeks.blog.pl/2012/12/27/22-wystarczy-mi-endorfina-pod-postacia-czekolady/

    OdpowiedzUsuń
  14. nareszcie zrobiło się milej!
    czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie:
    amor--sin--fronteras.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. majeks.blog.pl - 23 rozdział, zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń
  16. nowy na http://as-prosto-w-serce.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na 5 rozdział do siebie http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Na http://ja-kurz.blogspot.com/ trochę ogłoszeń parafialnych.

    OdpowiedzUsuń
  19. kiedy nowy rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na kolejny rozdział Morza Miłości :)
    http://morze-miloscii.blogspot.com i na pozostałych blogach też, ale nie będę Ci więcej spamować :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Extra. Bardzo, bardzo lubię czytać Twoje opowiadania i wręcz nie mogę doczekać się następnego. :)
    W wolnej chwili zapraszam na mój (również o Lewym)
    www.zagubiona5.blog.pl

    OdpowiedzUsuń