sobota, 1 grudnia 2012

7."Świado­mość po­pełnionych błędów bo­li bar­dziej od uderze­nia w policzek".

Ten piątek nie różnił się pozornie niczym od tych, które do tej pory miała okazję spędzić w Dortmundzie. Budzik zadzwonił nieprzyzwoicie wcześnie, autobus był zbyt zatłoczony, a przesiadka i bieg przez skrzyżowanie jak co dzień denerwujący. Taki scenariusz przerabiała codziennie, ale tego dnia coś sprawiało, że miała ochotę rzucać wszystkim co trafiło jej pod rękę. Nie była do końca pewna co powodowało tak negatywne nastawienie. Może padający z niesamowitą jak na końcówkę lutego intensywnością śnieg (naprawdę zima mogłaby już dać sobie spokój i spokojnie pozwolić przyjść wiośnie), może przerażający niedobór kofeiny w organizmie, powodowany brakiem chociażby sekundy przerwy w pracy na napicie się kawy. Pewnie zrobiłaby to przed wyjściem gdyby nie kolejna "koleżanka" Roberta, która zablokowała jej dostęp do łazienki i spowodowała, że o mały włos się nie spóźniła. Właśnie, kolejna impreza z jakimiś dziwnymi ludźmi, którą zorganizował Robert i która nie dała jej spać chyba do trzeciej. To też mógł być powód. Najpewniej jednak wszystkie te czynniki wypływały na nią tak negatywnie, że jak lubiła powtarzać jej mama "bez kija nie podchodź".
- Trzymaj. - O jedenastej, kiedy w końcu udało jej się na chwilę usiąść za biurkiem, Sophie podała jej kubek czarnego, parującego napoju.
- Dzięki. - Wypiła łyk delektując się przyjemnym zapachem. - Wysiadam.
- Właśnie widzę. - Jej koleżanka usiadła na swoim miejscu. - Nowe zlecenia, Meg szaleje, a ty jak zwykle latasz na każde jej zawołanie.
Skalska wzruszyła ramionami. Święta racja, tylko co na to poradzić. Od Meg zależało czy dostanie zaliczenie i pozytywną opinię z tego stażu.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie.
- Oj, coś mi się wydaje, że nie tylko Meg zalazła Ci dziś za skórę. - Sophie przyjrzała się szatynce badawczo. -Spowiadaj się koleżanko.
- Powiedzmy, że mam pewne problemy ze współlokatorem. - Odpowiedziała zdawkowo. Opowiadanie o Robercie było chyba ostatnią rzeczą, na którą miała teraz ochotę.
- Właśnie. - Sophie wstała. Oczywiście, Elena zdążyła już na tyle poznać koleżankę, żeby wiedzieć jak bardzo uwielbia "ploteczki". - Nigdy mi nie opowiadałaś z kim mieszkasz...
- Elena! - Z interkomu rozległ się głos Meg. Chyba pierwszy raz ten dźwięk jednak ją ucieszył.
- Innym razem Soph.

Jakub Błaszczykowski w czapce z daszkiem i okularach, ukrywających jego tożsamość przed przewijającymi się ludźmi, stał w terminalu Dortmundzkiego lotniska szukając wzrokiem znajomej postaci.

W końcu po chyba dziesięciu minutach oczekiwania wreszcie zauważył wysoką postawną osobę rozglądającą się podobnie jak on. 
- Czołem stary. - Podszedł i w geście przywitania poklepał kumpla po plecach.
- No czołem, czołem kapitanie. - Przybysz odwzajemnił jego gest.
- Jak podróż? - Zapytał Błaszczykowski kiedy kierowali się w stronę wyjścia.
- Kubuś serio? - Brunet zaśmiał się serdecznie. - Zadajesz pytania jak moja mama.
- No wiesz, taka uprzejmość, w końcu jesteś moim gościem.
- Nie pierdol stary co? - Wasilewski wrzucił torbę na tylne siedzenie samochodu kolegi. - Przyleciałem, żeby ustawić naszego misia do pionu i zabalować z kumplami. - Oparł łokcie na dachu patrząc na kapitana reprezentacji. - Więc może od razu bierzmy się do roboty co?

Wracała z pracy w nastroju chyba gorszym niż rano. Zabawne bo nie sądziła, że może być gorzej. Kopała wszystkie kamienie, które napotkała po drodze nie zważając na to, że zostawiają niezbyt estetyczne ślady na jej butach. W sumie nic szczególnego się nie stało, chyba tylko zmęczenie połączone z porannymi powodami jeszcze pogorszyło jej humor. Przeszła przez bramkę mijając stróża, który nawet nie zwrócił na nią uwagi. Z torebki zaczął dochodzić stłumiony dźwięk dzwoniącego telefonu. Zaczęła przetrzepywać jej zawartość nie zatrzymując się i w tym momencie silnie się z kimś zderzyła lądując na zimnym chodniku.

- W porządku? - Mężczyzna podniósł się wyciągając w jej kierunku rękę.
Zawahała się. Nie wiedziała czemu, ale wydał się jej trochę straszny. Gdyby spotkała go sama na ciemnej ulicy z pewnością uciekłaby jak najdalej.
- Tak jasne. - Przyjęła zaoferowaną pomoc i wstała.
- Lena? - Usłyszała znajomy głos i zobaczyło idącego w ich stronę Błaszczykowskiego. - Hej dzieciaku.
- Cześć. - Uśmiechnęła się. - Co tu robisz?
- Idziemy do Roberta. - Wyjaśnił. - Wiesz herbatka, ciasteczka i te sprawy. Lewy w końcu ostatnio jest taki towarzyski.
Zaśmiała się. Chyba tylko Piszczek rozbawiał ją bardziej niż Kuba.
- Co ty nie powiesz...
- Dlatego wytaczam ciężkie działa. - Powiedział z dumą. - Poznałaś już jak widzę Wasyla.
- W dość specyficzny sposób. - Przyznała uśmiechając się do bruneta. - Przepraszam, zagapiłam się. Elena Skalska, bardzo mi miło.
- Marcin Wasilewski. - Odpowiedział wyciągając do niej rękę. - Dla przyjaciół Wasyl i wpadaj na mnie kiedy chcesz ślicznotko.
- Nie błaznuj. - Błaszczykowski pokręcił głową. Cały Marcin Wasilewski. - To co odprowadzimy Cię do domu dzieciaku.
- Jasne.
- Moment. - Wasilewski popatrzył na dwójkę, która już ruszyła w stronę właściwego bloku. - To jest ta laska co mieszka z Lewym?
Nie doczekał się odpowiedzi, więc ruszył za nimi.

Przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi. To co zobaczyła jakoś szczególnie jej nie zaskoczyło. Robert siedział na kanapie z paczką Laysów i oglądał transmisję jakiegoś meczu. Salon wyglądał tak jak rano, czyli mniej więcej jakby przeszło przez niego tornado. Nie mieli dziś treningu, a on nawet nie raczył się ruszyć i ogarnąć trochę po wczorajszych gościach. Wzięła głęboki wdech i bez słowa zdjęła płaszcz i buty w czasie gdy Kuba z Wasylem weszli do środka.

- Się masz Misiu. - Wasilewski rozłożył ręce jak ojciec w kierunku syna marnotrawnego. 
- Co tu robisz? - Lewy patrzył na kumpla jakby co najmniej zrobił się zielony i wyrosły mu czułki.
- Tak, tak też miło cię widzieć. - Usiadł obok Lewandowskiego biorąc ze stołu butelkę piwa. - Słyszałem misiu, że coś ostatnio fiksujesz.
- Serio? - Robert popatrzył na Kubę. - Ściągnąłeś Wasilewskiego, żeby mnie ustawił do pionu?
Kuba wzruszył ramionami. Co poradzić. Martwił się o przyjaciela, którego humory dawały się już wszystkim we znaki, a wiedział, że Marcin potrafi niejednemu przemówić do rozumu, dlatego razem z Piszczkiem zaprosił kolegę na kilka dni do Dortmundu.
- Nie no to już chyba przegięcie!?
Wszyscy trzej odwrócili głowę w stronę Eleny. Szatynka stała w kuchni trzymając w ręce ceramiczne kolorowe kawałki. Jej ukochany kubek, który z pewnością już do niczego się nie nadawał.
- Spadł wczoraj...
- Spadł? 
Zarówno Błaszczykowski jak i Wasilewski obserwowali dziewczynę. Kuba odkąd poznał Elenę jeszcze nie widział jej tak zdenerwowanej.
- Daj spokój. - Robert też wyczuł że sytuacja jest ciężka. - Przepraszam, odkupię Ci...
- Nie nie odkupisz. - Podeszła do niego z rządzą mordu na twarzy. - To był prezent, pamiątka. Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić swoje przepraszam? Z resztą i tak masz to gdzieś. Biedny zraniony Robert. "Wszyscy skaczcie koło mnie na palcach, a ja będę się mógł nad sobą użalać".
- Nic Ci do tego. - Rzucił.
- Jasne. Rób sobie co chcesz, serio. Udawaj, że masz wszystko i wszystkich gdzieś, pij, pieprz się z kim chcesz. Nie obchodzi mnie to. Przynajmniej dopóki twoi goście nie niszczą moich rzeczy, a panienki nie blokują rano łazienki.
- Przyznaj, że chciałabyś być na ich miejscu.
Cała złość, którą zbierała w sobie od rana właśnie się przelała. Właściwie sięgnęła granicy, kiedy zobaczyła rozbity kubek, ale to co usłyszała naprawdę zagotowało jej krew w żyłach. W ułamku sekundy znalazła ujście dla wszystkich tych emocji, kiedy jej prawa dłoń przecięła powietrze i zatrzymała się na jego policzku.
- Dupek.
Odwróciła się na pięcie i wbiegła po schodach na górę.
Robert stał jak osłupiały masując czerwieniejący policzek. Nie mniej zdziwieni wybuchem dziewczyny byli Kuba i Wasyl, wciąż z boku obserwujący całą scenę.
- Łał. - Stwierdził Marcin.- Dziewuszka ma temperament. 
- Co...
- Cicho misiu. - Wasilewski uciszył Roberta. - Sam bym Ci chętnie poprawił za totalny brak szacunku w stosunku do kobiet. Tyle, że nie mam serca kopać leżącego.

Mieli rację. Wszyscy dookoła mieli rację. Zachowywał się jak dupek i najgorsze, że miał tego pełną świadomość, a i tak to robił. Dawno już pogubił się w rachubie dziewczyn czy imprez, które zaliczył. Ani jedno, ani drugie nie miało szczególnego znaczenia, ale zapewniało chwilową rozrywkę. To w sumie wystarczało. Na treningach i meczach dawał z siebie wszystko, co odbijało się w liczbie strzelonych bramek. W końcu mimo wszystko piłka była jego życiem i jedyną miłością, która mu została i wciąż dawała tą samą energię. Tyle, że zaraz po wyjściu z szatni wracał do mieszkania, w którym mieli zamieszkać po ślubie i do wszystkich swoich żalów. Bo jak nie mieć, żalu kiedy przez kilka lat kochasz kogoś, myślisz, że z wzajemnością, a na koniec słyszysz: "Było miło, ale nie jest nam razem po drodze". Ona spieprzyła ich związek, a on w odwecie relacje z ludźmi, którzy go otaczali. Tak naprawdę jedynie na złość sobie samemu. To proste. Ludzie odchodzą. Zawsze, bo tacy już są. Łukasz czy Kuba, przyjdą pograć w fifę, wypiją kilka piw, albo zaliczą wszyscy razem udaną imprezę. Ostatecznie jednak wrócą do szczęśliwych rodzin. Elena - to była zupełnie inna sprawa. Tak naprawdę cieszył się, że jest, że nie wracał do pustego domu, że ktoś siedział w kuchni i pił kawę kiedy przychodził. Tyle, że ona też wyjedzie. Wróci do narzeczonego, a on pewnie zostanie sam. Rachunek był prosty. Nie przywiążesz się do nikogo- nikogo nie stracisz.

 Dlatego starał się raczej ją ignorować. Złamał się dopiero w walentynki. Samotność w taki dzień była zbyt przytłaczająca. Zdziwił się jak dobrze mu się z nią rozmawiało. Elena miała na wiele spraw podobne spojrzenie, ale kiedy się z nim nie zgadzała nie bała się o tym mówić czy kłócić. Definitywnie ten wieczór,był najprzyjemniejszym od kiedy po przerwie zimowej wrócił do Dortmundu. Pluł sobie w brodę, za to że nie zmienił wtedy swojego zachowania, tak samo jak za to co powiedział niecałe dwa tygodnie później. W pełni zasłużył na ten policzek, sam dałby sobie w twarz gdyby Elena tego nie zrobiła. Nie dziwił się też, że od tego czasu całkiem przestała się do niego odzywać. Bardziej niż policzek piekły go wyrzuty sumienia i złość na samego siebie. Obiecał Kubie, że zajmie się jego narzeczoną, a tymczasem totalnie zawalił i teraz dziewczyna pewnie się wyprowadzi. Po co innego byłaby gazeta z ogłoszeniami, którą w pośpiechu musiała zostawić na stole w kuchni, a którą znalazł gdy wrócił z treningu? 
- Idiota - pomyślał kopiąc w szafkę ze złości. - Chyba wreszcie trzeba się ogarnąć.


-----------------------------------------------------------------


Sama nie wiem...tak naprawdę chciałam to chyba napisać inaczej, bo w sumie projekt tego rozdziału mam  w głowie już od jakiegoś czasu. Cóż, wyszło jak wyszło. Może nie uciekniecie z krzykiem, w trakcie czytania.

Ktoś czasem musi przyłożyć, żeby ktoś inny się ogarnął i tadam...nie musi to być Wasyl:). 
Po dwóch miesiącach odzyskałam komputer...mój własny, kochany:). Dlatego mam nadzieję, że czas pozwoli mi częściej dodawać nowe rozdziały, bo głowę mam pełną pomysłów. Więc nowy może jutro? Co wy na to?:)
Mogę też wreszcie spokojnie nadrobić zaległości u Was, a troszkę się tego nazbierało.
Do następnej w takim razie;)

21 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział, ze zniecierpliwieniem czekam na następny, tym samym informując, że na moim blogu pojawił się już nowy rozdział:
    http://plamusia-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasyl!!! Od pierwszego zdania wiedziałam,że to on. Nie dziwie się Elenie, że przyłożyła Lewemu. Zachowuje się jak pan i władca w dodatku buc. Niechże się w końcu ogarnie. Czekam na kolejny rozdział!
    Super, że już odzyskałaś komputer. :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaj dodaj jak najszybciej! czekam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. hej. wpadłam przypadkiem i jestem uszczęśliwiona jak nigdy! piszesz o naszych kochanych piłkarzach!!! no aż brak mi słów. wszyscy zachwycaja się siatkarzami i myślałam, że zostałam osamotniona! jesteś wielka! :* jeśli możesz to mnie powiadamiaj: moje gg to 9360621 lub na moim blogu www.never-stop-feeling.blog.onet.pl
    Sonne

    OdpowiedzUsuń
  5. WASYYYYYYYYYYYYL! Mój najukochańszy, najbardziej rozbawiający, najcudowniejszy z charakteru polski piłkarz. Nawet nie wiesz jak ci za niego dziękuję. Jego teksty poprawiają nastrój od razu. Cóż, Elena zachowała się dobrze i nic w tym dziwnego. Fajnie też, że w twoim opowiadaniu trójka Dortmundu trzyma się w miarę razem, bo w życiu realnym raczej tego ujrzeć nie można. :) Świetny rozdział. Czekam na kolejny z nadzieją, iż Lewy wreszcie odrobinę przejrzy na oczy i się ogarnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny byl ten odcinek. A Robertowi nalezal sie ten policzek! Co on sobie wyobraza!
    Wasyl jak zawsze tekstami rzuca xd
    czekam na nowosc ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieżka broń mnie powaliła :D Teksty Wasyla, w ogóle jego postać w tym odcinku znakomita. Elena postąpiła bardzo dobrze, nagradzając Roberta uderzeniem. Mam nadzieję, że w końcu weźmie się w garść, ogarnie i wyjdzie na prostą :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba Elena i Robert są na najlepszej drodze żeby jakoś się dogadać.. a w każdym razie Robert uświadamia sobie, że chce się ogarnąć :) ale super, ale super :) już nie mogę się doczekać kiedy coś między nimi zacznie się dziać coś fajnego :) pozdrowionka, i do następnego :)
    julciA

    OdpowiedzUsuń
  9. Wasyl! Kurczę, jak ja uwielbiam tego człowieka to sobie nie zdajesz sprawy :D. I dobrze, że Elena go zdzieliła po twarzy, należało mu się. Oby się w końcu ogarnął, wziął sprawy w swoje ręce i poskładał swoje życie do kupy. Czekam na kolejny. :)
    [i-bleed-it-out]

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem na tak!!! :D Genialny rozdział to w sumie mało powiedziane. Nie moge sie doczekać JUTRZEJSZEGO nowego rodziału :* :). POZDRAWIAM JUSTA :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że się uda, ale niestety jednak nie zdążyłam dzisiaj...ale w tym tygodniu na pewno coś się pojawi:)

      Usuń
    2. Mysle ze tyle wytrzymam :d. :)

      Usuń
  11. http://liefde-wera-tytonn.blogspot.com/ 13 stka na Tytoniu. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nadrobiłam i stwierdzam, że było warto. Niech Robert się wreszcie ogarnie, został skrzywdzony ale do cholery nie jest pępkiem świata. Ten policzek zdecydowanie mu się należał. Wasyl <3
    Czekam na następny
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie na nowy rozdział
      http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  13. Siódemka na Kuba sam meczu nie wygrasz :)
    http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 5 rozdział http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. WASYLEK! :D
    NIE, on jest mega xD Nie mogę po tym rozdziale, kiedy nowy?;p
    majeks.blog.pl - 19, serdecznie zapraszam ; ) ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba wreszcie wracam. Zapraszam na jako taki prolog na ja-kurz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do Liebster Awards ;) http://viking-death-march.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  18. ZAPRASZAM NA http://moda-na-dortmund.blogspot.com/ . Odwiedz nas ;)

    OdpowiedzUsuń